których nie powinno się napisać,
ani nawet nie powinno się pomyśleć...
Trochę takich słów skasowałam dziś w swojej głowie. Niewypowiedzianych. Na szczęście... Po co się unosić, być uszczypliwym. Po co wygrywać. jakim kosztem? Jeśli zgodzimy się na kompromis, ba! nawet na swoją prywatną cichą przegraną, może i spadnie nam korona z głowy a duma poczuje się urażona. Ale czasem warto. Dla niektórych osób warto. Niektórych relacji. Na pewno warto.
Zastanowić się jak wiele słów wypowiadamy, aby podnieść samych siebie na duchu, naszą samoocenę? Zabłysnąć, zyskać uznanie, szacunek i poczuć się kimś lepszym?
Innym?
"A Kim ja jestem? Jestem tym, za kogo mnie uważa Julka? Czy jestem tym, za kogo mnie uważa Franek? A może jestem.." No kim ja jestem? JA.
"A man asked Lord Buddha "I want happiness." Lord Buddha said: first remove "I" that's ego. Then remove "Want" that's a desire. See now you are left with only "happiness". "
"JA - kto to jest?"
Jestem swoim własnym wyobrażeniem. Swoim poglądem na siebie. Dynamicznie zmieniającym się zdjęciem. Jestem reżyserem, scenografem i operatorem kamery. Ustawiam ostrość i dźwięk. Chemikiem sporządzającym miksturę. Jestem obrazem o tysiącu warstw, wątków, refleksów i cieni. Półprzepuszczalnym sitkiem. Niczym więcej jak kupką genów i sposobem rozumnego ich kierowania. Działem promocji i marketingu, grafikiem opakowania... I egzekutorem jakości.Spadam na ziemię i muszę się bronić. Walczyć o swoją prywatną wolność i o bycie wśród innych.
Miałam dziwny tydzień. Właśnie poczułam uczucie. Ukuło. I znowu poczułam, że żyję.
Moje życie nie toczy się bez... zrozumienia.
Bez nauki i ludzi... Moich nauczycieli.
Do końca moich dni nie nadejdzie taki dzień, w którym nie będę mogła nauczyć się czegoś więcej...
Bo życie to magia. I szkoła. Ma słodko gorzki smak.
A tydzień ten? Lekarz medycyny tropikalnej, ginekolog. Kupiony plecak i zapas tamponów.
Od jutra kolejny dzień. Czas na szczepienia i badania. Kostium kąpielowy, dezodorant, ambasady. Ubezpieczenie! Nie mogę zapomnieć o ubezpieczeniu...!
Powinnam więcej rozmawiać o wyjeździe z rodzicami. Nie widzę, aby go przeżywali. Ale wiem, że bardzo się o mnie boją. Będą się martwić. Zawsze starałam się często dawać oznaki życia będąc w trasie. Myślę, że na razie nie czują tego, ze jadę... Mimo iż zabieram mamę na zakupy, rozmawiam z Nią o lekarzach, a tacie podtykam pod nos mapę z zaczątkami oznaczania miejsc, które może minę.. A może nie.
A może po prosu tego wyjazdu boją się dużo bardziej? I nie chcą na razie myśleć, o tym, że wyjeżdżam... Zawsze uważali mnie za odpowiedzialną. No... nieugiętą, stawiającą na swoim i nieposłuszną... Ale w tym swoim dążeniu do postawionych celów... "odpowiedzialną". Tak, wzięłam odpowiedzialność za swoje życie. Swoje czyny. I to ja nimi kieruję. Jak kapitan. Albo generał...! Wydaję rozkazy... w każdym razie... To JA, czymkolwiek kimkolwiek jest, ma kluczyki.☻
Sama jak na razie... myślę mało o wyjeździe. Setki razy za dużo! To i tak mało... Za dużo! Ale mało... Paula! Nie kłóć się! ZA DUŻO. Drukowanymi dociera? A jakie, do cholery, znaczenie ma jakimi literami napiszę...
"When you start an argument with yourself, you can usually tell who's going to win" ...
Mogłabym powiedzieć, że znam siebie na tyle dobrze, ze wiem ze żadna nie odpuści.☻ale wybiorę raczej opcję - my się nie kłócimy...☻ ^^Dacie wiarę? 24...!
Wszystko ma swoje granice. ❀
I nie widzę w tym nic złego.Chociaż... ☯